Zwierzenia
Britt-Mari to debiut Astrid Lindgren jako autorki książek dla dzieci.
Jednak nie jest to jej pierwsza książka dla dzieci, jaką napisała, jest nią Pippi Pończoszanka. Wcześniej żadne
wydawnictwo nie zdecydowało się wydać książki o przygodach rudowłosej
dziewczynki. Na szczęście nie zniechęciło to Astrid do dalszego pisania i prób
wydania książki. Ale jak doszło do tego, że zadebiutowała książką Zwierzenia Britt-Mari?
W roku 1944 nowopowstałe
wydawnictwo Rabén & Sjögren ogłosiło konkurs na powieść dla dziewcząt.
Trzyosobowe jury, w którego skład wchodzili Marika Stiernstedt, Elsa Olenius i Hans Rabén,
oceniali nadesłane maszynopisy. Marika Stiernstedt była autorką książki dla
dziewcząt zaliczanej do klasyki i jej obecność w jury miała gwarantować wysoki
poziom konkursu. Natomiast Elsa Olenius była bibliotekarką o bardzo dobrej
opinii, a Hans Rabén był wydawcą i współzałożycielem wydawnictwa.
We wrześniu 1944 roku doszło do
oceny maszynopisów i wyłonienia zwycięzców. Jak ten konkurs się potoczył?
Myślę, że najlepiej będzie, jak przeczytacie jak tę historię 30 lat później
wspomina jedna z jurorek, Elsa Olenius:
Siedzieliśmy w jury, które miało ostatecznie wyłonić maszynopisy do nagrody spośród kilkunastu złożonych. Byliśmy zgodni co do pierwszej nagrody. Przyznaliśmy ją za powieść dla nastolatek Ingrid, której autorką okazała się Stina Lindberg. Wtedy zaproponowałam, aby do drugiej typować maszynopis zatytułowany Zwierzenia Britt-Mari. Byłam absolutnie przekonana, że autorem jest Bang. „Prawdopodobnie Bang”, zanotowałam na kartce. W porównaniu z pozostałymi maszynopis prezentował znacznie wyższy poziom. Gdy nadeszła chwila otwarcia koperty z nazwiskiem, Hans Rabén stwierdził: „To powinien być uznany pisarz, a nie jakieś nieznane nazwisko! Mam nadzieję, że to Bang!”. Rozciął kopertę – opowiada dalej Elsa Olenius. – Zapadła martwa cisza. I po chwili, westchnąwszy, lekko skonsternowany podał nam kartkę z nazwiskiem. „To zupełnie nieznana kobieta, czytajcie!”. – I przeczytałam: Astrid Lindgren, Dalagatan 46, I p. Sztokholm. „Szkoda” – powiedział Hans Rabén¹.
(Gwoli wyjaśnienia Bang to
pseudonim Barbro Alving, szwedzkiej dziennikarki, reporterki i tłumaczki oraz
autorki felietonów.)
Mimo nieznanego nazwiska i
chwilowego niezadowolenia Hansa Rabéna, książka Zwierzenia Britt-Mari miała swoją premierę w 1944 roku (w Polsce
pierwsze wydanie miało miejsce w 1962 roku) i tym sposobem Astrid Lindgren
zadebiutowała na rynku wydawniczym jako autorka książek dla dzieci. Na tym nie
skończyła się jej przygoda z wydawnictwem Rabén & Sjögren, bo 2 lata
później Astrid Lindgren została zatrudniona w nim, jako redaktor książek dla
dzieci i pełniła tę funkcję przez 25 lat.
A o czym jest książka i czy warto
po nią sięgnąć?
Zacznę od opisu głównej
bohaterki, ponieważ to ona opisuje wszystkie historie. Britt-Mari Hagström to
15-letnia dziewczynka, która razem z rodzicami i czwórką rodzeństwa mieszka w
niewielkim miasteczku w Szwecji. Na co dzień chodzi do 9 klasy w szkole dla
dziewcząt oraz marzy o tym, aby w przyszłości zostać dziennikarką.
Cała historia zaczyna się od tego,
że Britt-Mari dostaje od swojej mamy starą
maszynę do pisania, aby mogła wprawiać się w maszynopisanie. Nie wiem czy
wiecie, ale kiedyś istniały specjalne szkoły i kursy pomagające przyswoić tę
umiejętność i sama Astrid Lindgren taki kurs odbyła.
Jak przyznaje bohaterka, jest to
„Wielki, niezdarny grat, na widok którego włosy stanęłyby na głowie każdemu
konserwatorowi maszyn”²,
jednak nie zniechęca jej to do pisania. Niestety na początku brakuje jej
pomysłu co pisać. Wielokrotnie zapisuje swoje imię i nazwisko oraz imiona
swojego rodzeństwa. Próbuje też napisać poemat, jednak nic z tego nie wychodzi.
Kiedy pewnego dnia w klasie pada propozycja korespondencji z Kajsą Hultin, dziewczynką
ze Sztokholmu, Britt-Mari natychmiast podejmuje się tego. Wiele osób spośród
jej znajomych ze szkoły ma takich korespondencyjnych przyjaciół i sama od
jakiegoś czasu marzyła o osobie, z którą mogłaby pisać listy i z którą mogłaby
dzielić się swoimi sekretami.
Można powiedzieć, że od tego
momentu mamy w książce podział na rozdziały, a wyznaczają je daty listów
pisanych przez Britt-Mari, a każdy list zawiera opisy ostatnich wydarzeń z
życia bohaterki i jej osobiste przemyślenia.
Dzięki jednemu z pierwszych
listów możemy lepiej poznać rodzinę Britt-Mari. Opisuje każdego domownika, czym
się zajmuje, jak wygląda i opisuje charakter danej osoby. Opisy są bardzo
rozbudowane i wzbogacone o wydarzenia z życia rodzinnego, które jeszcze mocniej
ukazują charakter danej osoby. Tatuś Britt-Mari pracuje jako dyrektor w
gimnazjum dla chłopców. Z kolei mamusia pracuje w domu jako tłumaczka, jednak
daleko jej do bycia gospodynią domową. Najstarsza z rodzeństwa Majken ma 19 lat
i właściwie to ona przejmuje obowiązki mamy. Opiekuje się młodszym rodzeństwem
i zarządza domem. Następnym członkiem rodziny jest Svante, który ma 14 lat i
słynie z robienia dowcipów i gry na akordeonie. Dalej w kolejce jest 7-letni
Jerker, którego określiłabym zbieraczem, a może raczej poszukiwaczem rzeczy, jakim była Pippi Pończoszanka,
zbiera mnóstwo przedmiotów, które mogą wydawać się niepotrzebne albo nawet obrzydliwe.
Najmłodszym członkiem rodziny jest 3-letnia Monika. Na co dzień całej rodzinie
towarzyszy Alida, która pełni rolę gosposi, pomocy domowej.
W kolejnym liście Britt-Mari
opisuje rodzinną wyprawę na borówki, którą odbywają każdego roku. Oprócz tego
opowiada pewną sytuację, która miała miejsce w klasie. W klasie Britt-Mari jest
dziewczynka imieniem Mariann. Można by powiedzieć, że Mariann nadaje ton całej
klasie, imponuje swoim koleżankom modnymi strojami. I kiedy nauczycielka języka
francuskiego zadaje tekst do opracowania, Mariann namawia całą klasę do tego,
aby nikt nie wykonał tego zadania. Jednak dziewczynka imieniem Britta nie
słucha Mariann i nie tylko wykonuje zdanie, ale też zyskuje pochwalę od
nauczycielki. Urażona Mariann zarządza, że nikt nie ma się odzywać do Britty
przez najbliższe dwa tygodnie. Jednak Britt-Mari nie tylko nie słucha Mariann,
ale też wyśmiewa jej pomysł.
Następny list wyjawia największy
sekret Britt-Mari, a mianowicie pisze o swojej pierwszej miłości. Bertil ma 16
lat i chodzi do 10 klasy. Spotykają się wieczorem, kiedy Britt-Mari wychodzi od
przyjaciółki i wybierają się na wspólny spacer. Pisze o nim: „Od siebie dodam,
że ładniejszych zębów od jego nie ma, mogę się o to założyć!”³.
W liście pojawia się również zapowiedź zabawy tanecznej organizowanej w chłopięcym
gimnazjum i opis sukienki przygotowanej na tę okazję.
Britt-Mari opisuje ze szczegółami
przebieg wieczorku tanecznego. Mimo pewnych nieprzyjemności, jak upadek podczas
tańca i zaczepek pewnego chłopca imieniem Stig, ocenia ten wieczór pozytywnie.
A to dlatego, że głównie spędza go z Bertilem, który jak prawdziwy dżentelmen
odprowadza ją do domu. Niestety jej młodszy brat Svante zakłóca ten romantyczny
nastrój idąc cały czas za nimi i co chwilę wymownie pokasłując.
Niedługo potem Britt-Mari
choruje, ale nie rezygnuje z pisania listów. Opowiada o książkach, które lubi i
o swoich planach na przyszłość. Wyznaje, że skrycie marzy o tym, aby w
przyszłości wyjść za mąż i mieć dzieci. Ale to nie wszystko, bo wcześniej
chciałaby zdobyć zawód, a konkretnie chce być dziennikarką. Padają bardzo
ciekawe słowa w tym liście: „Ale najpierw chciałabym się czegoś nauczyć.
Chciałabym umieć coś bardzo porządnie i chciałabym być prawdziwym człowiekiem,
który ma trochę godności własnej i nie jest tylko przyczepką do mężczyzny”⁴.
Britt-Mari powraca do zdrowia i
tym samym znowu chodzi do szkoły. W drodze powrotnej do domu zostaje zaczepiona
przez Stiga. Co prawda nie przepada za jego towarzystwem, mimo to daje się
zaprosić do cukierni. Niestety świadkiem całej tej sytuacji jest Bertil, co
wywołuje u Britt-Mari ogromne wyrzuty sumienia. Poza tym wpada na pomysł
zdobycia dodatkowej pracy, aby móc sobie dorabiać wieczorami. W gazecie
znajduje ogłoszenie dla biegłej maszynistki. Po szkole stawia się w biurze na
rozmowę o pracę. Ma za zadanie przepisać próbny tekst. Niestety już na początku
stawia palce na nieodpowiednim rzędzie klawiszy i zamiast próbnego tekstu na
kartce znajduje się ciąg nic nieznaczących cyfr i liter. Zawstydzona tą
sytuacją wymyka się niezauważona. Poza tym znajduje nowe zajęcie, aby ćwiczyć
pisanie na maszynie: pomaga Alidzie odpisywać na ogłoszenia matrymonialne.
Sprawa z Bertilem wyjaśnia się.
Pewnego wieczoru wybierają się na spacer i zostają parą. „Skoro już mamy
trzymać się razem, to niech nie będzie inaczej”⁵ mówi Bertil. Dowiadujemy się, że rodzice Bertila rozwiedli się i to na niego
spadła odpowiedzialność za opiekę nad mamą i siostrą. Bertil bardzo imponuje
Britt-Mari swoją dojrzałością, a kiedy deklaruje, że jego dzieci będą miały
rodziców przez całe życie, wzrusza się.
Przychodzi grudzień i zaczyna się
adwent. Z listów Britt-Mari dowiadujemy się jak w ich domu przebiegają
przygotowania do świąt oraz do obchodów święta Łucji, także jak przebiega sama
wigilia i całe święta Bożego Narodzenia. Poznajemy szwedzkie zwyczaje i
tradycje związane ze świętami. I w tym okresie znowu pojawia się Bertil, który
w prezencie świątecznym podarowuje Britt-Mari zbiór poezji Głos Północy,
który bardzo chciała mieć. Miłosne uczucie dalej się rozwija.
Mimo wcześniejszych niesnasek
Britt-Mari i Mariann zaprzyjaźniają się. Britt-Mari dostaje najpierw
zaproszenie na przyjęcie urodzinowe Mariann, a po świętach przyjeżdża do niej w
odwiedziny. Podczas wspólnej jazdy na łyżwach Mariann wpada do przerębli, a
przytomna Britt-Mari biegnie jej z pomocą, niestety sama również wpada do wody.
Na szczęście dziewczynkom udaje się wyjść cało z jeziora, a o całym zdarzeniu
pisze miejscowa gazeta.
Uczucie pomiędzy główną bohaterką
a Bertilem dalej się rozwija. W czasie ferii zimowych razem ze swoimi
przyjaciółmi wybierają się na narty do domku weekendowego rodziców najlepszej
przyjaciółki Britt-Mari. Siedząc przy kominku grupą przyjaciół opowiadają sobie
o swoich planach na przyszłość i poruszają temat małżeństwa i oczekiwań wobec
swoich przyszłych partnerów/partnerek. Britt-Mari zwierza się, że jej przyszły
mąż musi lubić książki i dzieci. Nie uchodzi to uwadze Bertila, który
odprowadzając Britt-Mari do domu, na pożegnanie rzuca: „Lubię książki. I dzieci
także!”⁶.
W jednym z listów Britt-Mari
opisuje jak przyjmują pod swój dom rodzinę uchodźców. Jest to matka z trójką
małych dzieci, są to Żydzi uciekający przed wojną. Nasza bohaterka pisze, że
oczy tej matki są beznadziejne smutne i nie potrafią się uśmiechnąć, a twarze
jej dzieci są blade i przedwcześnie dojrzałe. Goście po tygodniu wyjeżdżają,
jednak cała ta historia wywiera ogromne wrażenie na naszej bohaterce i wywołuje
silne emocje.
Britt-Mari cieszy się nadchodzącą
wiosną. Załatwiając na mieście coś dla mamy spotyka Stiga przed jego domem.
Stig podstępem zwabia ją do swojego pokoju, nie chce jej wypuścić i zaczynają
się szarpać. Na szczęście Britt-Mari udaje się wydostać, wybiega na zewnątrz i
biegiem wraca do domu.
Niedługo po tej sytuacji
Britt-Mari doskwierają problemy sercowe. Bertil zupełnie przestaje się do niej odzywać,
nawet nie patrzy w jej stronę. Zachowuje się tak, jakby dla niego nie istniała
i nic między nimi wcześniej nie było.
Jak dalej potoczy się ta historia
miłosna i czy będzie szczęśliwe zakończenie? Co sprawia, że rodzina Britt-Mari
jest wyjątkowa? A czego nie opowiedziałam? Tego możecie dowiedzieć się czytając
książkę Zwierzenia Britt-Mari, do
czego zachęcam.
Na koniec jeszcze kilka słów ode
mnie, ale najpierw ciekawostka. Jak wcześniej napisałam, Britt-Mari podejmuje
próbę zdobycia pracy dla biegłej maszynistki. Jednak najciekawsze w tej
historii jest to, że jest to opis pierwszej rozmowy o pracę Astrid Lindgren,
tuż po ukończeniu kursów stenografii i maszynopisania wiosną 1927 roku. W jej
biografii możemy przeczytać fragment wywiadu udzielonego dziennikarzowi gazety
„Dagens Nyheter”, jak w grudniu 1953 roku wspomina to wydarzenie:
Uczyłam pisać się według metody rytmicznej. Polegało to na tym, żeby nie patrzeć na klawisze. Palce ustawia się na określonych miejscach, potem robi się tylko minimalne przesunięcia, uderzając w klawisze tu i tam, to wyżej, to niżej. W jakiś sposób, nie sprawdziwszy na początku, ustawiłam palce na najwyższych klawiszach i zaczęłam energicznie pisać. Pomyślałam sobie, że jeśli ona nie słyszy, jak jestem biegła, to sama sobie winna.Po chwili spojrzałam na to, co napisałam. Widniało tam mniej więcej coś takiego:Q55 Wh48fg uqwi8h 3u ui94 koyw5 itd.Wstałam cichutko i wyszłam, nie powiedziawszy nawet do widzenia. Ale teraz, o wiele lat później, naprawdę żałuję, że nie widziałam wyrazu twarzy tej pani, kiedy wróciła i ujrzała pracę, pozostawioną przez biegłą maszynistkę⁷.
Czytając Zwierzenia Britt-Mari musimy mieć świadomość tego, że książka
powstała na początku lat czterdziestych poprzedniego wieku. Jest to opowieść
15-latki, która przeżywa swoją pierwszą miłość i mam świadomość tego, że obecna
rówieśniczka Britt-Mari mogłaby nie potraktować tej książki poważnie. Mimo to
jestem zachwycona tym, że mogę dowiedzieć się jak taka miłość kiedyś wyglądała,
jak wyglądały takie relacje. Książka też wspaniale opisuje jak wyglądało życie
codzienne w tamtych czasach, czym ludzie się zajmowali, jak spędzali wolny
czas, a nawet co jedli.
Często w swoich listach
Britt-Mari przytacza wiele tytułów książek, wierszy i komiksów oraz cytatów i
tekstów piosenek. Pokazuje to, co czytano w tamtych czasach, ale też wskazuje
jak oczytaną osobą była Astrid Lindgren i jak szeroką wiedzę z zakresu
literatury posiadała. A najbardziej zaskoczyło mnie to, że Popeye w Szwecji był
znany jako Karl-Alfred.
Poza tym w książce nie brakuje
poczucia humoru, szczególnie Svante zapadł mi w pamięć i często wywoływał
uśmiech na mojej twarzy swoimi trafnymi komentarzami i uwagami.
Mam też poczucie, że mimo tego,
iż od powstania książki minęło ponad 70 lat, to pewne rzeczy się nie zmieniają
i tutaj chciałabym nawiązać do sytuacji w klasie z początku książki. Ja sama w
klasie miałam takie odpowiedniki Mariann, którym wydawało się, że są lepsze
tylko ze względu na status finansowy rodziców, a na każdym kroku towarzyszyła
jej grupa wpatrzonych w nią koleżanek. Żałuję tylko, że nie było w mojej klasie
kogoś, kto przypominałby Britt-Mari.
Ogromne wrażenie wywarła na mnie
historia i o przyjęciu pod swój dach rodziny uchodźców. Szwecja co prawda była
neutralna i nie brała udziału w II wojnie światowej, a mimo to temat nie został
przemilczany, a Britt-Mari, tak jak sama Astrid Lindgren, była bardzo wrażliwa
na cudzą krzywdę.
Wydaje mi się, że takie historie
jak opisana sytuacja w klasie czy los rodziny uchodźców, sprawiają, że mimo
upływu lat, książka jest nadal aktualna i nie należy o niej zapominać.
Kolejna rzecz, która wywarła na
mnie wrażenie, to silna osobowość głównej bohaterki, jej odwaga, a nawet
przejawy feminizmu. Po pierwsze stawia się najpopularniejszej dziewczynce z
klasy, po drugie ratuje koleżankę sama narażając się na niebezpieczeństwo, po
trzecie trenowała judo i tym samym ma siłę przeciwstawić się chłopcu i po
czwarte nie ogranicza roli kobiety do bycia żoną i matką, czy jak sama to
nazywa „przyczepką do mężczyzny”, chce się uczyć, zdobyć zawód, mieć godność,
pracować i osiągać swoje cele. To
wszystko sprawia, że Britt-Mari nie jest typową dziewczęcą bohaterką,
szczególnie w tamtych czasach.
Podsumowując, uważam, że warto
sięgnąć po Zwierzenia Britt-Mari, w
końcu to tą książką zadebiutowała Astrid Lindgren i od niej wszystko się zaczęło.
Z drugiej strony przyznaję, że książka jest dość dziewczęca, a ja sama
najbardziej uwielbiam przygodowe książki Astrid Lindgren. Mimo wszystko miło
było przez chwilę przenieść się do czasów, kiedy te pierwsze miłości były takie
nieśmiałe, delikatne i niewinne, a świat i życie tak nie pędziły jak teraz.
tytuł: Zwierzenia Britt-Mari
tłumaczenie: Irena Szuch-Wyszomirska
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 1994
tytuł oryginalny: Britt-Mari lättar sitt hjärta
¹ M. Strömstedt, Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości, wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015, s. 202-203.
² A. Lindgren, Zwierzenia Britt-Mari, wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 1994, s. 5.
³ Tamże, s. 23.
⁴ Tamże, s. 36.
⁵ Tamże, s. 49.
⁶ Tamże, s. 91.
⁷ M. Strömstedt, Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości, wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015, s. 173.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz